Świadectwa
Uczestnicy warsztatów SŁOWEM I SERCEM piszą...
Ze wszech miar dziękuję za zorganizowane piękne zajęcia liturgiczno-muzyczne. Dzięki życzliwemu słowu Siostry zdecydowałam się uczestniczyć w tych uduchowionych i muzycznie szkoleniowych warsztatach. Tego mi było trzeba, Bóg przemawiał do mnie słowami Siostry Rut, śpiewem chorałowym Siostry Eli w niedzielę rano, na zajęciach: ta spontaniczność,radość w interpretowaniu słów Bożych zawartych w pieśniach przygotowanych specjalnie na te 2 dni "Słowem i Sercem" w wykonaniu właśnie Siostry i to wszystko na chwałę Pana, to się odczuwało, tu Pan Bóg przemawiał do mnie. Chwała Panu za To! Osobne podziękowania należą się panu Adamowi za szkołę śpiewu, te wprawki wokalne były tym, czego też oczekiwałam, a także dziękuję za zaproszenie do udziału pani Ewy o dużej umiejętności muzycznej,imponującej swoją osobą, skromną i świecącą przykładem. Ogólnie mówiąc całość nader udana, oby udało się powtórzyć te zajęcia np. za rok w tym samym składzie i z powtórzeniem przerobionego repertuaru muzycznego. Jeśli chodzi o mnie to nieco nie nadążałam w czytaniu nut i tekstu, śpiewając w altach, a przecież trochę gram na pianinie, ale to były dla mnie pierwsze tego typu próby. Z całego serca dziękuję za ten wysiłek, zaangażowanie w przygotowaniu warsztatów, gratuluję i pozdrawiam... Z Panem Bogiem!
Janina Kempska
------------------------
Dla mnie był to piękny czas nieoczekiwanego wyciszenia i rekolekcji. Podkreślam – „nieoczekiwanego”, bo spodziewałam się szczerze mówiąc – głównie pracy nad warsztatem głosowym – a tu bęc- coś w tym miejscu na mnie spłynęło :). Może to miejsce ma jakiś magnetyzm, ale sądzę, że to atmosfera, którą siostry stworzyły – w sposób zupełnie nienachalny zachęcając nas do modlitwy, budząc w nas pokłady wrażliwości i otwarcie się na działanie Ducha Świętego. Bardzo potrzebowałam takiego spokoju, więc był to dla mnie wielki dar.
I jedna wielka wskazówka, którą wyniosłam z warsztatów, to podpowiedź, żeby śpiewać sercem, a nie skupiać się na warsztacie – spróbowałam – pomogło (tylko jeszcze trzęsą mi się kolana:)).
Nie chcąc absolutnie nic „imprezie” zarzucić – myślę, że nazwa warsztaty jednak nie oddaje istoty tego wydarzenia (mówiła siostra na początku, że też ciągle boryka się z tą nazwą:) - myślałam też o tym – i na razie nic lepszego jak SPOTKANIE nie przychodzi mi do głowy, ale to też nie jest do końca... Z Panem Bogiem
Ania
Uczestnicy warsztatów w Czmońcu piszą...
Z czym wracam z warsztatów ? Przede wszystkim z poczuciem ogromnej radości i zadowolenia z tych 3 dni, które mogłam spędzić w Czmońcu razem z wszystkimi wspaniałymi ludźmi (szczególnie z s. Klarą, s. Beatą, Asią i Owcą:)). Zaskoczyło mnie to, że pomimo różnicy wieku, mogłam porozmawiać z każdą osobą :) Po drugie: z większą pewnością siebie w śpiewaniu, z wiarą we własne możliwości. Po trzecie: z nowym zasobem świetnych piosenek, które już niebawem będą śpiewane przez naszą scholę ! :) Po czwarte: odkryłam idealne miejsce do wypoczynku, ponieważ Czmoniec to urocza miejscowość !
Mam też nadzieję, że takich warsztatów powstanie więcej, jest to bardzo dobry pomysł !
-----------------------------------------
Przede wszystkim z warsztatów przywiozłam do Poznania dużo uśmiechu i radości. Był to dla mnie czas pełen świetnej wspólnej zabawy poprzez śpiew, muzykowanie, ale również modlitwę i rozmowy w przemiłej atmosferze. Dużo się tu nauczyłam, nowe pieśni, które na pewno z Anią wykorzystamy w naszej scholi, solidne rozśpiewanie, ale też podejmowanie ryzyka i walki z własnymi słabościami, ponieważ troszkę przezwyciężałam tutaj swoja ogromną tremę związaną ze śpiewaniem, czy grą na skrzypcach.
Tak więc bardzo miło wspominam ten czas i mam nadzieje, że niedługo znów odbędą się warsztaty :)
----------------------------------------
Warsztaty, były dla mnie ważnym doświadczeniem, zarówno muzycznym jak i duchowym.
Z czym wracam? Przede wszystkim z wielką radością, że mój mąż i dzieci wreszcie poznali Siostry Uczennice Krzyża i niesamowitą atmosferę ich domu rekolekcyjnego w Czmońcu. Myślę, że dużo łatwiej dadzą się namówić na kolejny przyjazd w przyszłości. Poza tym, poznałam kilka bardzo pięknych pieśni (żadnej z nich wcześniej nie śpiewałam, co mnie zaskoczyło) i nauczyłam się śpiewać z większą pokorą i ciszej ;-).
Chwała Panu
---------------------------------------
Bardzo długo zbierałam się do tego, aby napisać kilka zdań. Dopiero wczoraj, kiedy na Eucharystii usłyszałam słowa Psalmu 62, obiecałam sobie , że w końcu to zrobię.
Odkąd pamiętam, Księga Psalmów była mi bliska i często do niej sięgałam. Wersety stawały się dla mnie pomocą do wyrażenia tego, czego nie potrafiłam nazwać. W Psalmach odnajdywałam siebie, swoje serce, ale przede wszystkim Boga, na cześć Którego zostały one napisane.
Nie zawsze, kiedy staję przed Panem na modlitwie wiem, co mam powiedzieć. Wtedy z pomocą przychodzi ta wyjątkowa Księga, która uczy mnie pokory przed samą sobą, ale przede wszystkim przed moim Bogiem. On chce być ze mną i jest wtedy, kiedy jest dobrze, ale przede wszystkim staje się prawdziwie obecny w momentach smutku czy zmęczenia. I po raz kolejny pojawiają się
w moich myślach i w moim sercu słowa Psalmu 62, które wczoraj z niebywałą delikatnością mnie poruszyły: „dusza moja spoczywa tylko w Bogu, od Niego pochodzi moje zbawienie. On jedynie skałą i zbawieniem moim, twierdzą moją, więc się nie zachwieję”. Były to też słowa pieśni, którą wspólnie śpiewaliśmy na jednej z Eucharystii. Najprawdopodobniej to chyba jeden z moich ulubionych utworów, chociaż nie ukrywam, że wszystkie były piękne i dotykały serce.
Pamiętam, jak s. Beata zaprosiła nas do modlitwy psalmem, do rozważenia jego słów w ciszy, przed Panem. To był dla mnie wyjątkowy czas. Kiedy powoli zmęczenie dawało się we znaki po ciężkim tygodniu, a po głowie krążyły liczne melodie altowe, to przyszedł czas na spotkanie z Żywym Słowem. I znów, może wtedy przez przypadek, sięgnęłam do Psalmu 62. „Dusza moja spoczywa tylko w Bogu” – jakże to dla mnie odkrywcze słowa. Kiedy szukam swojego szczęścia w otaczającym świecie, w jego możliwościach, nauce czy, co bardzo piękne i szlachetne , w drugim człowieku, to tak naprawdę pełnię szczęścia mam w Panu, bo w Nim jest moja dusza, bo On daje mi zbawienie, jest skałą i twierdzą i nie pozwoli mi upaść tak, ażebym nie mogła się podnieść. To słowo wyryło się głęboko w moim sercu i jeśli mogę tak to ująć, od czasu Warsztatów mnie „ prześladuje”, ale pięknie mnie „prześladuje”.
Ten czas spędzony na warsztatach był przede wszystkim spotkaniem z Panem, ale też z drugim człowiekiem, który ubogacił mnie swoim doświadczeniem muzycznym, jak również życiowym. Poznanie tak wielu dobrych, mądrych ludzi było prawdziwym darem. Mimo, że każdy różny, to razem stanowiliśmy jedno. W mojej pamięci pozostanie niedzielne wstanie, jeszcze przed świtem, aby móc obejrzeć wschód słońca. Każdemu polecam! Zupełnie inaczej wybrzmiały słowa psalmów na jutrzni, ale przede wszystkim słowa Pieśni Zachariasza „ z wysoka Wschodzące Słońce”.
Myślę, że nie ma takich słów, które w pełni wyrażą to, czego doświadczyłam przez te warsztatowe dni. Chciałabym tylko pamiętać o tym , o czym powiedział o. Augustyn i co było jednym z wezwań Modlitwy i wcielać to w swoją codzienność: Abym całym swoim życiem, każdego dnia wyśpiewywała Bogu chwałę! Tego sobie i NAM wszystkim życzę!
--------------------------------------
To nasze spotkanie to takie otwarcie oczu na to co oczywiste a mianowicie, że wszystko co mamy pochodzi od Pana a my powinniśmy mu za to dziękować, wielbić Go każdego dnia i Jemu zawierzać swoje życie. Bo wszyscy niby o tym wiemy, ale w codziennym zabieganiu jakże często o tym zapominamy. A te dwa dni, spędzone tak blisko Pana Jezusa, przypominają co jest w życiu najważniejsze. Ostatni raz na takiej „randce” z Panem Jezusem byłam na studiach i nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo takie spotkania są mi potrzebne. A jeśli do tego wszystkiego dochodzi jeszcze śpiew to już pełnia radości :)
Jeszcze raz bardzo dziękuję za te wspólne dni.
------------------------------------
Przede wszystkim - lepiej poznałam moje koleżanki ze scholi - byłam mile zaskoczona.
Usłyszałam, jak niesamowicie brzmiały nasze śpiewy, mimo, że w niewielkiej grupie śpiewałyśmy. I wydawałoby się, że podczas prób było sporo niedoskonałości i z drżeniem serca szłam na Mszę św., a tu .... piękne śpiewy, iście niebiańska harmonia!
Po tych warsztatach po raz pierwszy modliliśmy się w naszej scholi przed próbą. Może to dobry początek czegoś nowego?
Wdrażamy w życie to co usłyszałyśmy na warsztatach, aby jak najpiękniej służyć Kościołowi.
------------------------------------