Archiwum
Lipcowe Rekolekcje dla rodzin w Koszalinie
Prawie 100 osobowy turnus rekolekcji rodzinnych odbył się w Koszalinie. Maryja nas przeprowadziła, bo Jej zawierzyliśmy ten czas. Przechodząc przez tajemnice życia Matki Bożej mogliśmy odkrywać znów na nowo jak bardzo jest nam bliska....Matka rozumie, jest blisko dzieci...
16 rodzin, kapłani , klerycy, animatorzy i siostry tworzyli wspólnotę modlitwy, karmienia się Słowem i Ciałem Pana. Mieliśmy 2 noce adoracji Jezusa Eucharystycznego zwieńczoną uroczystym błogosławieństwem rodzin i pozostałych uczestników. Nie zabrakło czasu na budowanie wspólnoty radości i wzajemnego obdarowywania darami, którymi obdarzył nas Bóg.Dobry, piękny błogosłąwiony czas przy Sercu Maryi, Która zawsze prowadzi do Syna i wyprasza Ducha św.. Bogu niech będą Dzięki.
zdjęcia w GALERII
Gość Niedzielny koszalińsko - kołobrzeski
CZYTAJ ARTYKUŁ
świadectwa z rekolekcji rodzinnych
Koszalin 2016
NA rekolekcjach miałem doświadczenie swojej słabości, Mocy Jezusa oraz przebiegłości ojca kłamstwa, czyli szatana.
Kiedy wieczorem pokłóciłem się z żoną i nie pogodziłem się z nią przed spaniem (mimo, że w głowie wałkowały się myśli, by pogodzić się przed zachodem słońca), wygrały myśli "DLACZEGO ZNOWU MASZ PIERWSZY PRZEPRASZAĆ?". Od rana mieliśmy mieć błogosławieństwo naszej rodziny Panem Jezusem w Najświętszym Sakramencie. Stwierdziłem, że szopki odstawiać nie będę i poszedłem do pustego pokoju, z myślą, że spędzę w nim sporą część dnia... jednak po chwili zacząłem wyrzekać się w imię Jezusa złych duchów, nazywając je po imieniu. Następnie poprosiłem Jezusa, by wylał we mnie swoją miłość... podniosłem się i zgarnąłem żonę i piątkę dzieci do kaplicy, by przyjąć błogosławieństwo Jezusa... to był przełomowy moment rekolekcji.
Jak ciągle nabieram się na kłamstwa szatana. Jezus mówi, że nie przyszedł do tych, którzy dobrze się mają, lecz do strudzonych, do grzeszników. Szatan z kolei mówi, jak się, źle masz to sobie odpuść, nie rób szopki, sam sobie poradzisz...
Jak Dobrze, że czuwa nad nami Opatrzność Boża i Jego Łaska, która przez Ducha Świętego pobudza nas, by ciągle na nowo stawać w Dobrych Zawodach. Święty Pawle - módl się za nami!
Amen
"Pakując się na rekolekcje marzyliśmy o tym, by wyjść na pustynię w zupełnej ciszy licząc, że wypoczniemy. Nie chodziło nam o ty by się wyspać:) i uciec od codzienności, bo mama i tata trójki dzieci mogą powiedzieć,że są zmęczeni i znudzeni rutyną i nuda może budzić niechęć do budzenia się kolejnego dnia. Ale nas to nie dotyczy, my radujemy się naszym codziennym obowiązkiem w pracy i w domu i w naszym ogrodzie:), ale czasem ataki słowne w naszym środowisku zawodowym powodowały, że lękaliśmy się nie raz, że jako chrześcijanie nie umieliśmy się obronić, że nie mogliśmy tak otwarcie porozmawiać o Bogu - tak naturalnie i zwyczajnie poradować się, nie potrafimy zrozumieć dlaczego ktoś tak daleko jest od Boga... Czuliśmy ,że potrzebujemy odpocząć, by usłyszeć swoje dusze i pragnęliśmy "zdrzemnąć się" u boku naszej Maryi i Jezusa w zupełniej ciszy, czuliśmy potrzebę "wypicia kawy" z tymi, którzy nas za rękę podprowadzą bliżej Boga i nie musieliśmy się obawiać o bezpieczeństwo naszej rodziny.Czas był błogosławiony,możliwość każdego dnia adorowania Najwyższego - to jest pragnienie naszych serc. To nasza codzienność-to takie radosne:)! To drugie nasze rekolekcje w odstępie 5 lat, ale teraz mamy tę ufność i brak obawy powiedzieć naszej Matce i Bogu Ojcu, że czasem zwyczajnie nie radzimy sobie, że czasem możemy się zgubić w tym zgubnym "światowym" życiu. Ale nadzieja nasza Woda Życia pozwala wypocząć i daje nadzieję na kolejny etap zawsze w obecności Trójcy Świętej i Maryi. Wróciliśmy do domu radośni i utwierdzeni w przekonaniu, że rodzina nasza zjednoczona będzie, jeśli my zjednoczymy się z Bogiem w modlitwie... Za codzienność w Koszalinie, prostotę i pokorę - za każdy obraz, który nam w sercach przypomina sposób codziennej wędrówki z Jezusem i Maryją Bogu niech będą dzięki.
Karolina i Przemek
rekolekcje dla rodzin
lipiec 2015 - Koszalin
świadectwa
Ktoś powiedział, że biegając za synem Ignacym byłem na rekolekcjach „ignacjańskich”. Bóg jakoś niezauważanie przeszedł. Nie w fajerwerkach, uniesieniach, ale w prostej modlitwie, bardziej w gonitwie za synem i doświadczaniem relacji Syna i Ojca.
Wiem też, że i Maryja modliła się nad każdym z nas. Przechodziła między nami, kładła na nas swoje ręce i błogosławiła nas.
Święty czas. A my schowani w Bożym Miłosierdziu.
Jacek
Czas rekolekcji to dla naszej rodziny co roku dobry czas.
W tym roku doświadczyliśmy bardzo tego, że to Pan Bóg go dla nas zaplanował i to właśnie Jemu zależało na tym, byśmy na rekolekcjach BYLI. Bogu zależało na naszym byciu, reszty dokonał On, przyszedł z łaską – tego jestem pewna, a o owocach dowiemy się w Wieczności :-)
Temat Miłosierdzia Boga bardzo nam towarzyszył.
Wizerunek Jezusa Miłosiernego wyrył się w moim sercu. Konferencje ks. Lucjana o Jezusowym spojrzeniu, o Jego Sercu, Dłoniach, Stopach, Ciele były bardzo bogate w treść.
Dużo by można pisać na ten temat.
Do mnie Bóg przyszedł z wielką Miłością. Zaprosił mnie do oddawania wszystkiego Jemu, tego co miłe i radosne, tego, co trudne i tego także z czym sobie nie radzę.
Doświadczyłam, że On ma PLAN NA MOJE ŻYCIE, On jest Panem wszystkiego. On jest Bogiem wszechmogącym, Który niczego nie zabiera, a wszystko daje.
I paradoksalnie – im więcej Mu oddam, tym więcej dostanę.
Tuż po rekolekcjach przeżyliśmy w rodzinie bardzo trudne doświadczenie.
Bóg w najtrudniejszych momentach przyszedł do mnie z doświadczeniem bliskości Jego Serca. Wierzę, że jest to jeden z Owoców rekolekcji.
Bardzo dziękuję Bogu za ten czas, za każde Słowo, które do mnie trafiło, za księży Piotra i Lucjana za towarzyszenie, Braciom Diakonom i Klerykom za Miłość (wiele się kryje w tym słowie :-) ), animatorkom za życzliwość, Siostrom Uczennicom Krzyża za posłuszeństwo Bogu.
„Jam dzieckiem Twym, które nie mówi jeszcze.
Wyciągam swe ręce do nieba, aby przytulić Jezusa”
Kinga
-----------------------------------------------------------------
Koszalin 9 - 17 sierpnia 2014
I cz. zdjęć z rekolekcji już w GALERII
świadectwa
Czas spędzony na rekolekcjach dla Rodzin w koszalińskim Seminarium to czas mojego dziękczynienia Bogu za to, że jestem w Kościele! Przez cały tydzień różnorakich spotkań w gronie Rodzin z całej niemalże Polski, doświadczałem prawdziwego bycia w Kościele! Patrząc codzienne, jak matczyne i ojcowskie dłonie błogosławią swoje dzieci na początku nowego dnia, cieszyłem się, że mamy w Kościele takie Rodziny, takich ludzi, którzy chcą codziennie na nowo zapraszać Jezusa do swojego życia. Bycie razem z matkami, ojcami, a przede wszystkim z dziećmi uczyło mnie wiele… nie tylko tego co wynika z posługi diakońskiej, ale przede wszystkim bycia, takiego bardzo ludzkiego, z każdym z nich. W poważnej rozmowie, w luźnej pogawędce, w zabawie z Hanią i rysowaniu już może setnej biedronki można odkrywać piękno Boga! Przecież każdy z nas jest stworzony na Jego podobieństwo! Dziękuję Panu Bogu za ten święty czas rekolekcji – również moich zmagań duchowych!
Otwarcie się Kościoła na świeckich po Soborze Watykańskim II jest wielką łaską, a dobrze i mądrze poprowadzone staje się wielkim dobrem dla całej Wspólnoty wierzących. Zaangażowanie w oprawę Liturgii i innych nabożeństw, niemalże codzienna adoracja, czy każdorazowe podejmowanie wszelkich inicjatyw zespalających i łączących grupę małżeństw z dziećmi napawa wielkim optymizmem, że są jeszcze dobrzy ludzie, którzy pragną żyć dla siebie nawzajem z Panem Bogiem. Chcą karmić się Jego Chrystusowym Słowem i Ciałem. Chcą żyć w Prawdzie o sobie samych i pragną trwać Miłości wzajemnej.
Dziękuję, że mogłem wśród nich spełniać swoją służebną posługę, która dawała mi codziennie bardzo wiele radości i poczucia spełnienia siebie! Dziękuję wszystkim matkom i ojcom, którzy swoją postawą, świadectwem życia, oddaniem swoim dzieciom i Panu Bogu pokazali, że Bóg jest na pierwszym miejscu w ich codzienności!
+ Niech żyje Jezus!
dk. Mateusz
Weszłam w te rekolekcje. Tak, jak umiałam. Z mnóstwem obaw, że będę musiała walczyć ze sobą, ze swoim wewnętrznym sprzeciwem, z niechęcią, z poczuciem wyobcowania.
A było tyyyyle wolnego czasu. Na kawę bez dzieci. Cudowne uczucie. Dużo wolnego czasu. Siedzimy na kanapach w kawiarence, kawa wypita, herbata wypita, ciastka ciągle leżą, lecz już zjadłam o dwa za dużo. Rozmowa się toczy, najpierw ostrożna, zdawkowa, nie znamy się przecież. Czas płynie, nikt nie przerywa tego spotkania, więc ostrożnie w rozmowie dotykamy się bardziej, spotykamy głębiej. Jest czas, jest spotkanie. Ćwiczymy się w budowaniu jedności bez wielkich tez, bez haseł, najprościej, bo w niespiesznej rozmowie przy kawie.
Albo na tej samej kanapie, tuż obok siedzi własny mąż. Nie odkryjemy zatem w rozmowie nowych lądów. Możemy pomilczeć razem. Spokojnie pomilczeć. Oprzeć się wygodnie, rozluźnić, uśmiechnąć bezinteresownie. Spokojna chwila. Jesteśmy razem. Dzieci są z animatorami. Jesteśmy razem ze sobą i dla siebie. Spokojnie. Blisko.
I jeszcze inne spotkania były. Minimum słów. Godziny adoracji Najświętszego Sakramentu. Rano, wieczór, we dnie, w nocy. Chwilami myślałam, że oczy wypatrzę. Zapatrzyłam się na Najwyższego, Obecnego, Boga z nami, Boga ze mną.
Ksiądz cytował katechizm, że adoracja integruje człowieka. Może to właśnie jest integracja mojej osoby. Ten spokój, ta pewność łagodna i nienachalna - On jest, ja jestem, jest dobrze.
Ogromnie wdzięczna jestem za te rekolekcje.
Teraz siedzę w swojej własnej kuchni, dni płyną zwyczajnym, przewidywalnym, męczącym rytmem, a ja tęsknię do adoracji, do spotkania. I mam w sobie cichą radość, bo wiem, że w naszym parafialnym kościele co czwartek jest adoracja.
Tak, chcę. Bardzo chcę się spotkać. Tęsknię.
Ewa
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Koszalin 11-20 lipca 2014
,, Jezu, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy"
Jesteśmy po rekolekcjach rodzinnych w Koszalinie. Dobry czas przeżyty we WSPÓLNOCIE braci i sióstr. Doświadczenie Żywego Kościoła jest zawsze umacniające, bo dostrzegasz, że na drodze wiary masz takie same radości, pokusy, walki i zmagania jak inni...i razem możemy nosić swije brzemiona, dając słowo nadziei,obecności.
Dziewięć dni w gronie z kapłanami, siostrami, klerykami, animatorkami,15 rodzinami, 39 dziećmi:). Co za MOC różnorodności, a Jeden Duch.Byliśmy darem dla siębie...każdy bez wyjątku!
Prowadziło nas SŁOWO z Ewangelii Jana 14, 1-12 ,, Jezu, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy". Prosiliśmy Ducha św, żeby wprowadził nas w JEDNOŚĆ z Bogiem Ojcem przez Jezusa, ze sobą, z małżonkiem.
Filmiki oddają radość i braterstwo tego wspólnie przeżytego czasu...
świadectwa
Zaraz po przyjeździe na rekolakcje zdałam sobie sprawę z trudu z jakim przyjechałam, ciężaru serca i tkwienia w jakiejś "beznadzieji", na dodatek mocno odczułam, że wielu małżonków przeżywa również trudności. W przyjaznej i pełnej zrozumienia atmosferze naszej wspólnoty mogłam pozwolić sobie na łzy, modliłam się za siebie i za inne osoby, którym też było ciężko - i Pan PRZYSZEDŁ w rozmowie z innymi, w świadectwach i w ciszy adoracyjnej. Czułam, jak On mnie podnosi, dzięki wstawiennictwu innych osób- ich modlitwie. Przełomem była rozmowa z Ojcem, potem dialog małżeński. Pan podczas nabożeństwa uwolnił moje serce:uspokoił i wlał w nie radość- pokazał, że jedność małżeńską można odbudować na nowo! Teraz już prawie dwa miesiące po rekolekcjach - widzę jak ożywił moje serce i serce mojego męża! Opiekunowie naszych dzieci: osoby świeckie i klerycy są wspaniali - tak radosnych i pełnych ducha młodych ludzi trudno znaleźć. "Nasi" absolwenci -Neoprezbiterzy, aż łza się kręci, że możemy ich nie spotkać w przyszłym roku - kiedy tylko mogli błogosławili i modlili się nad nami, i pomyśleć, że parę lat temu nasze dzieci dawały im szkołę! Na rekolekcjach z Uczennicami Krzyża uczymy się Krzyża i czujemy się wspólnotą....
Julita
Na rekolekcje dla rodzin przyjechałem, tak mi się wydawało, bez szczególny oczekiwań z nastawieniem, że przyjmę to, co Bóg da. Mijały jednak dni, nadszedł koniec rekolekcji a ja stwierdziłem, że nie widzę, żeby cokolwiek się we mnie wydarzyło, zmieniło przez ten czas. Podczas dzielenia na koniec rekolekcji powiedziałem, że widzę, że jednak miałem oczekiwania. Oczekiwałem, że Bóg, Jezus przemieni mnie w tym czasie, bo przecież widzę w sobie tyle wad, które nie pozwalają mi żyć w pełni. Tymczasem ja takiej przemiany nie widziałem. Stwierdziłem, że Bóg nie spełnił moich oczekiwań i czułem się zawiedziony, zły na Niego. Kiedy jednak słuchałem dzielenia innych osób, tego jak oni się zmagają z własnymi słabościami i jak Bóg działa w ich życiu powoli zaczęło do mnie docierać, że Bóg nie spełnił moich oczekiwań, bo chce, żebym przyjął siebie takiego jakim jestem, z moimi słabościami, niedoskonałego. Zrozumiałem, że otrzymałem od Niego już bardzo wiele i że powinienem za to dziękować i tym co mam, taki jaki jestem, niedoskonały, powinienem iść do ludzi wokół i kochać ich, służyć im, być dla nich. Że to, co mam wystarczy, a możliwe, że jak zacznę tym służyć Bóg da mi więcej. Zrozumiałem, że nie spełnił moich oczekiwań, bo On kocha mnie takiego jakim jestem i chce, żebym ja kochał siebie takiego.
Po powrocie z rekolekcji, następnego dnia przeczytałem ewangelię z dnia (Mt 12, 38-42) o tym, jak uczeni w Piśmie i faryzeusze domagali się od Jezusa znaku, żeby mogli w Niego uwierzyć, a On odpowiedział im, że nie da im żadnego znaku oprócz swojego zmartwychwstania. Pomyślałem, że jestem jak ci uczeni i faryzeusze, nie widzę tego co już jest i ciągle domagam się więcej, ale Jezus mówi DOŚĆ, MASZ JUŻ WIELE, DZIĘKUJ ZA TO I SŁUŻ TYM INNYM.
Wziąłem to do siebie i staram się więcej dziękować Bogu i wychodzić do ludzi taki jaki jestem, nie czekać, aż będę doskonały.
Marcin
Od kilku lat chcieliśmy pojechać na rekolekcje dla rodzin z siostrami Uczennicami Krzyża ale okoliczności w jakich się znaleźliśmy na to nie pozwalały. Tym bardziej cieszyliśmy się, kiedy w tym roku pojawiła się taka możliwość.
Czas jaki przeżyliśmy na rekolekcjach odbieramy jako dar wielkiej Łaski. Cisza i spokój panujące w seminarium pozwoliły odciąć się skutecznie od gwarnego i szybkiego życia codziennego. Atmosfera wzajemnej życzliwości i poczucie wspólnoty sprawiały, że czuliśmy się tam bardzo dobrze. Był czas na modlitwę, na zabawę, na rozmowy przy kawie, na odpoczynek i na wiele innych wartościowych rzeczy. Wiele ciepła i serdeczności otrzymaliśmy zarówno od prowadzących rekolekcje, jak i od kleryków, animatorów (którzy opiekowali się naszymi dziećmi w czasie zajęć) i od samych uczestników.
Jezus zaś stopniowo i subtelnie wprowadzał nas w cud jedności z Nim. Dzięki Eucharystii, adoracji i Słowu każde z nas mogło wyciszyć się, odkryć siebie na nowo, odbudować relację z Nim i spojrzeć z innej perspektywy na to wszystko co zostało za drzwiami seminarium. Dotknęliśmy głębiej na czym polega słodycz Jego jarzma i lekkość Jego brzemienia. Utwierdziliśmy się w przekonaniu, że nasz krzyż jaki dźwigaliśmy przez ostatnie lata On dźwigał razem z nami. On przy nas był, pokrzepiał i błogosławił. Dzięki Niemu krzyż nie pozostał tylko ciężarem ale stał się również łaską i darem.
Te i jeszcze wiele innych odczuć stworzyło duchowy „kapitał” jaki mogliśmy zabrać do naszego domu. Pomimo, że można było kilka razy wspaniale odpocząć nad morzem, czujemy, że najlepiej odpoczywaliśmy przy Jezusie, w codziennej adoracji Najświętszego Sakramentu. On dawał nam prawdziwy pokój, szczęście, wytchnienie, poczucie bycia kochanym, pokazywał nam Ojca.
To On nas nieustannie przemienia, wzmacnia i posyła w naszą codzienność.
J.T.J.M.
Dla mnie czas rekolekcji to czas odpoczynku z Bogiem. Co roku przeżywam go inaczej. Wierzę, że jest to działanie Ducha Świętego.
W tym roku Bóg doprowadził do miejsca w którym pokazał zarys jak zaprasza mnie do budowania jedności z Nim, moim Mężem, z dziećmi i tam gdzie stawia mnie w codzienności. Bóg jest DOBRY, WIERNY I CIERPLIWY - to też pozwolił mi zobaczyć i tego doświadczać :)
Kinga
Bóg dał mi na tych rekolekcjach nie tylko poczucie spokoju i poukładania podstawowych wartości. Pokazał mi prawdziwe bogactwo Kościoła z Jego trudami i błogosławieństwami. Grupa dzielenia nie tylko "coś" dała. Ale zadała mi drogę modlitwy i kierunek w jakim powinienem dążyć.
Jestem też pod głębokim wrażaniem prowadzącego rekolekcje. Miał zawsze dla mnie czas. Codziennie przychodził w Eucharystii, Ciszy Adoracji, spotkaniem ze Wspólnotą...
Tak bogate i piękne przeżycie rekolekcji mógł zapewnić mi tylko ON. Chwała Panu!
Zenek
Czas rekolekcji był dla mnie jak obietnica ,że Bóg nie zostawi bezowocnie całego trudu jaki przeżywałam w ciągu roku w relacji z mężem. Miałam poczucie,że krok po kroku i dzień po dniu w tym czasie Bóg prowadzi nas do wyzwolenia przez spowiedź, rozmowę w trójkę z ojcem, dialog małżeński czy na koniec modlitwę uwolnienia. Bardzo ważne były dla mnie też rozmowy z innymi rodzinami i posłuchanie ich doświadczenia. Ufam głęboko, że Bóg pomoże nam w tym roku żyć prosto i harmonijnie.
Monika Fabiś
Dla mnie czas rekolekcji był bardzo trudny ze względu na temat jedności małżeńskiej. Wspólny czas spędzony z żoną na rekolekcjach odsłonił wiele niewypowiedzianych różnic i dzielących nas spraw w naszej relacji małżeńskiej, o których istnieniu nawet nie przypuszczałem. Szczególni cennym był dialog małżeński w prostej formule: przepraszam, dziękuję i proszę. Przepraszając za to co złe, dziękując za co dobre otworzyliśmy się na wypowiedzenie próśb do współmałżonka co do wspólnego bycia razem. Udało się nam osiągnąć kompromis, wypracować nasze wspólne stanowisko w dzielących nas kwestiach, co nas bardzo zjednoczyło. Dialog odnowił bardzo naszą miłość, dał nową nadzieję na przyszłość.
Olek
Kolejne piękne rekolekcje. W życiu każdego ból i radość idą w parze. Czasami ciężko się z tym pogodzić. Podczas tych rekolekcji mocno doświadczyłam wspólnoty. Zobaczyłam, że nie tylko ja się zmagam i ponoszę trud, ale "jest nas więcej". Taka świadomość pomaga w codziennym życiu.Możemy służyć sobie modlitewnym wsparciem. Doświadczyłam też, wielkiej radości ze spotkań z innymi. Jednym z ważniejszych był sakrament pokuty, i poczucie tego, że Bóg jest ponad wszystko, że doświadczenie własnej słabości powoduje, że jeszcze bardziej chwytam się Pana Boga, bo bez Niego nic nie jestem w stanie...Bo moc jest z Niego. On dobry Ojciec mocno trzyma mnie w Swych ramionach... wlewając w moje serce pokój...
E.S.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Miejsca i terminy:
- I TURNUS - w Zaborówcu - Dom rekolekcyjny
(brak miejsc)
zgłoszenia: s. Klara:
Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.
, telefon 513 640 206
11-20 lipca
- II TURNUS - w Koszalinie
(brak miejsc)
11-20 lipca
( Prowadzą Uczennice Krzyża i ojciec duchowny WSD w Koszalinie ks.Piotr Wieteska)
- III TURNUS - w Koszalinie
(brak miejsc, zapisy na listę rezerwową)
9-17 sierpnia
( Prowadzą Uczennice Krzyża i ojciec duchowny WSD w Koszalinie ks.Piotr Wieteska)
Na turnusy do Koszalina
zgłoszenia: s.Sara: Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć. , telefon 506 545 006
- IV TURNUS - Czmoniec k. Kórnika
17-24 sierpnia
(są jeszcze wolne miejsca)
zgłoszenia:
Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.
, telefon 513 640 206)
REKOLEKCJE W KOSZALINIE
10-18 sierpnia 2013
świadectwa cz.II
Podczas tegorocznych rekolekcji, już tradycyjnie braliśmy udział w uroczystym odnowieniu naszych przyrzeczeń ślubnych. Dla mnie jest to zawsze moment wyjątkowy. Formuła , która była nam dana w te wakacje brzmiała następująco :
Mocą Ducha Świętego
bo nie mogę liczyć na własne siły
chcę z Tobą wytrwać w miłości i wierności małżeńskiej
przebaczając i prosząc Ciebie kochany mężu o przebaczenie
aż do ostatnich dni naszego małżeńskiego życia. Amen
Słowa te uświadomiły mi jak jestem słaba, jak często wydaje mi się, że to mnie należy się słowo "przepraszam". Nawet jeśli wina jest po mojej stronie, to jedyne na co mnie stać po ponad 16 latach małżeństwa ( i to z niemałym wysiłkiem) to zwykłe "przepraszam".
Nigdy dotąd nie wpadłam na pomysł, by prosić męża o przebaczenie.
Jest to dla mnie wyzwanie, zadanie na ten rok i na kolejne lata. W sercu proszę Boga by dodawał mi siły i odwagi, by wypalał we mnie dumę i pychę
Sylwia W.
________________________________________
Bóg jest Dobry! W codziennosci ciągle zmagam się o dom, o moją w nim obecność, o miłość, której nie mam w sobie , której mi nie starcza w ciągłym zabieganiu i oczekiwaniu. Chcę kochać, chcę być cierpliwa, łagodna, miłosierna, gościnna... chcę i ciągle potykam się o mój BRAK w tym wszystkim... W zmęczeniu dziećmi, domem nie starcza mi sił, by uśmiechnąć się do męża, gdy wraca z pracy....Bóg przeprowadza mnie przez moją słabość, uczy ją przyjmować... często wydaje mi się, że ja wiem lepiej, że znam receptę na to by w naszym domu było dobrze, wiem jak postępować z dziećmi, czego od nich wymagać...czasem mijamy się z mężem w naszych wizjach codzienności, zwłaszcza jeśli chodzi o dzieci... Bóg ze wszystkiego może wyprowadzić dobro, nawet jeśli my mamy tyle braków w milości wobec siebie. Przyjechałam na te rekolekcje z pragnieniem by być wdzięczną za to co jest, by dziękować za to mało co mam i nie mieć pretensji, że jeszcze to i to nie jest "jak powinno"- po mojemu :}. Bóg pokazał mi przez konkretne wydarzenia, decyzje mojego męża tu w tym czasie, że jesli Jemu zostawię miejsce, zaufam, zgodzę się , by nie było po mojemu, by nie bylo od razu, zamknę usta tam, gdzie już za dużo słów, to On " mój/nasz los zabezpiecza". Jeśli jestem Mu wdzięczna za to mało co jest, nie marudzę, nie oczekuję- nieraz niemożliwego, to On sprawia,że jest wiecej. Był taki gest obmycia nóg jednego wieczoru, jak Jezus uczniom w wieczerniku, chciałam to uczynić mojemu mężowi, on zasnął, a we mne nie było pretesji, żalu, to łaska tego czasu, Bóg pokazal mi, że to jest możliwe, by wybiegać naprzeciw i nie czekać aż drugi bedzie gotowy...Daj mi Jezu taką łaskę, by iść naprzeciw wtedy , gdy będzie to pod prąd uczuciom... Cieszę się, że był to dla nas wszystkich czas bycia razem, czas odpoczynku, ale też czas spotkania ze Słowem, bo dzieci były 'zaopiekowane', wdzięczna jestem siostrze Mariannie, że spacerowała z Michałem ( miesięcznym), gdy spał i budził się w poszukiwaniu" cyca". Ten czas to tez zachwyt nad tym czym jest Kościół, jak jesteśmy sobie potrzebni i jak jesteśmy jedno w drodze do Nieba: siostry, klerycy, kapłani, rodziny, małżonkowie, dzieci., jak jesteśmy tacy sami, choć z pozoru niebiescy, czarni, kolorowi. Jesteśmy sobie podarowani w tej drodze , by lepiej zobaczyć siebie w prawdzie, by uslyszec Słowo, by odpocząć, by porozmawiać- jak ręka pomaga nodze w biegu, każda część ciała jest potrzebna, by dobiec do celu( porównanie na cześć siostry Salome:)). Bogu niech będą dzięki!
Asia
________________________________________
Rekolekcje w Koszalinie są zawsze czasem wyczekiwanym przez całą naszą rodzinkę. To czas podarowany nam dla odpoczynku i nabrania ducha. Odnowienia relacji z Bogiem, sobą nawzajem – w małżeństwie i wobec dzieci. Przez proste rzeczy: modlitwę, Słowo, adorację, zabawę, spotkanie innych rodzin.
W tym roku Bóg przyszedł w swoim Słowie mówiąc, że chce wejść do naszego domu. Chce wszystko to co jest śmiercią - brak miłości, niezdolność przebaczenia, niezdolność do służenia drugiemu, bez licytowania się, kto zrobił więcej i czyja kolej dzisiaj… - przemienić w ŻYCIE.
Przyszedł, żeby przypomnieć, że nieustannie wypowiada nad nami słowo swojego błogosławieństwa, które uzdrawia i przywraca do życia.
Usłyszałam: Ja wiem, że nie jesteś zdolna służyć, przebaczać. Wiem, że nie potrafisz bić łagodna i miłosierna dla siebie, męża dzieci. Ja nie przestaję Cię kochać i patrzeć na ciebie z miłością. NIE BÓJ SIĘ. WIERZ TYLKO, a Ja dam Ci to czego nie masz. Dam to czego potrzebujesz, aby Twój dom napełnił się wonią miłości, radości i przebaczenia….
Powrót do codzienności … pierwsze potknięcie i myśl: „nie uda mi się, nic z tego nie będzie…”
NIE BÓJ SIĘ, WIERZ TYLKO…
Beata.
________________________________________
Na rekolekcje w Koszalinie przyjechaliśmy bardziej z myślą o odpoczynku, trochę fizycznym od dzieci a także przed Najświętszym Sakramentem,
ale nie myśleliśmy że Jezus będzie chciał coś z nami przepracować.Jezus pokazał nam temat który jest dla nas kołem zamkniętym,
przed którym ja się ciągle opierałam. Mąż od jakiegoś czasu mówi o tym, że chce zmienić prace, ja sama też widzę że ta praca destabilizuje nasze życie.
Mój mąż ma nienormowany czas pracy i nigdy nie wie kiedy będzie w domu, to przy trójce dzieci bardzo utrudnia nam funkcjonowanie.
Ja do tej pory bardzo bałam się podjąć temat zmiany pracy, bo chociaż jest mi bardzo ciężko być często samej w domu z dziećmi, to ta praca daje nam stabilizacje
finansową, a po prostu we mnie był ogromny lęk że zmieniając pracę, gdzie Robert będzie pracował mniej, jednocześnie będzie też mniej zarabiał.
Trudno było mi zaufać Bogu że zatroszczy się o nas także w tej kwestii. Na rekolekcjach podjęliśmy ten temat i zgodnie stwierdzamy, że ważniejszy jest czas dla rodziny.
Póki co szukamy nowej pracy i ufamy, że Bóg to sam rozwiąże.
Sylwia
________________________________________
Ja podobnie jestem pozytywnie zaskoczony rekolekcjami dla rodzin:) Nie spodziewałem się "fajerwerków" duchowych i podobnie jak Sylwia raczej liczyłem na wypoczynek. Pierwszym owocem rekolekcji, jest fakt iż po 8 latach małżeństwa zakochałem się po uszy we własnej żonie:)
Robert
________________________________________
Jeżeli jestes na tej stronie po raz pierwszy - to nie przypadek. Bóg szuka Ciebie. To On znajduje czas i miejsce :)
Na rekolekcje rodzinne wybieraliśmy się kilka lat. Bóg ćwiczył mnie w cierpliwości czekania na decyzję mojego męża i dzieci. I w końcu dotraliśmy do Koszalina. I było wspaniale.!!
Słowa nie są w stanie opisać tego co się z nami zadziało. Bóg JEST DOBRY I BARDZO HOJNY W SWEJ MIŁOŚCI. Widziałam to na każdym kroku. Bóg zna każdego z nas i wie czego nam trzeba - sprawdź to.
p.s. To były moje pierwsze rekolekcje i jeszcze nigdy nie spędziłam tyle czasu z rodziną ( mimo wielu wspólnych wyjazdów). Poza tym przyjeżdzają fajni i normalni ludzie no i podają pyszną kawkę :))
Magda
ZAPRASZAMY DO GALERII
świadectwa
Pomimo iż tegoroczne rekolekcje nie były moimi pierwszymi jak i drugimi rekolekcjami w życiu, jechałem na nie z odrobiną niechęci i strachu... Wyrwany z trudnej codzienności (jak Ktoś na rekolekcjach zauważył „ciemności”), walki o każdy dzień i „kawałek chleba” miałbym odłożyć broń do szuflady i zacząć nową, inną i nie znaną walkę … tym razem o Ducha. Wydawało mi się że nie mam siły do takich zmian, no cóż ale w końcu podjąłem to wyzwanie... Telefon, komputer, rachunki do zapłacenia itd. wsadziłem do szuflady, zamknąłem na klucz i uzbrojony w Pismo ruszyłem z rodziną na nową walkę (w końcu na tej linii frontu jakieś postępy też należałoby uczynić). Przyjechaliśmy na miejsce, a tu zaskoczenie, żadnej wielkiej walki, trudu, wszystko jakoś tak za łatwo mi przychodzi. Zrozumiałem: „ Mój Pan i Wódz zaprosił mnie na te rekolekcje abym odpoczął i tak wszystko przygotował aby to się spełniło”. Zrozumiałem jeszcze jedno, że nie ma dwóch frontów na których musimy walczyć... jest jeden ten o życie... a właściwie o Życie.
Bardzo dziękuję wszystkim dzięki którym mogliśmy być na tych rekolekcjach, dzięki którym rekolekcje „były takie jakie były”, za serce, radość, obecność.
Szymon
________________________________________
Rozmawiałem sobie z Żoną co napisać i doszliśmy do wniosku że naprawdę nie wypowiedzą tego słowa co dobry Bóg nam uczynił.
Na wyjazd do Koszalina Żona przekonywała mnie dwa lata i w tym roku pojechaliśmy. Pojechałem tam z zamiarem odpoczęcia, nabrania sił na dalszą drogę. Czekaja nas narodziny trzeciego dziecka oraz budowa domu.
Jednak już przy pierwszym posiłku okazało się że Bóg ma jeszcze jeden plan a mianowicie chce mnie nawrócić i scalić moje małżeństwo.
Myślę, że oczekiwałem jakiegoś wielkiego duchowego bum, a tymczasem od pierwszego dnia czułem że bardziej jestem w sanatorium gdzie dobry Bóg mnie leczy i rozszerza moje serce na miłość do Żony i dzieci. Szczególnie dotykał relacji do mojego syna którego nie akceptowałem a Bóg TAK.
Na rekolekcjach miałem także trudne "momenty" jednym z nich była wymiana zdań z Żoną po której następnego dnia miało być błogosławieństwo rodzin Najświętszym Sakramentem. Powiedziałem wtedy Jezusowi że nie pójdę lub pójdę ostatni i usłyszałem w sercu ten Głos który mówi że poczeka nawet na ostatniego.
Dużym akcentem była dla mnie wizyta u chłopaków ze wspólnoty Cenacolo uderzyła mnie prostota i świadectwo ich życia oraz to że Bóg szuka wszystkich swoich owiec i nie skreśla nikogo.
Podczas rekolekcji zadziwiło mnie jak dużo Bóg może zrobić w tak krótkim czasie (wiele czasu wolnego dla rodzin).
Chciałbym za rok znowu być w Koszalinie.
Wojtek
________________________________________
Któż jak Bóg... to On zaprosił mnie na te rekolekcje. Na początku olbrzymi trud znalezienia się tak blisko Boga, bo jestem zabiegana i wyrwana z codzienności... a tu cisza, spokój i ''Nic nie musisz mówić nic''.
Tematem rekolekcji był Dom... dom Józefa i Maryi... mój dom..twój dom.
W domu potrzebujemy nawracania, uleczenia... Koga dziś uleczy Bóg w moim domu? To zależy ode mnie, od tego ile miejsca zrobię Mu w moim sercu. Ale by on miał miejsce muszę coś wyrzucić, moje przyzwyczajenia, nałogi, miłość do tego świata. Bóg uleczył mnie z przywiązania do pewnych rzeczy, które teraz widzę... Bóg był słowem żywym w ustach mojego męża, gdy mówił swoje świadectwo o celebracji obmywania stóp w kaplicy, był między nami gdy wraz z mężem odnawialiśmy śluby małżeńskie, czy przypominaliśmy sobie początki naszej miłości podczas uczty weselnej.
A dzieci, no cóż '' Co podobało się Wam na rekolekcjach?'' - ''Mnie gry na sali gimnastycznej'', '' A mnie zabawy z innymi dziećmi i naszymi animatorami''... było też zadziwienie wieczorną adoracją i mam nadzieję, że kiedyś Bóg zaprosi ich z osobna na swoją ucztę.
Pozostaje tęsknota za Bogiem... gdzie Go znajdę...w eucharystii, adoracji, Biblii, słowach męża, dzieci... trzeba być otwartym, bo miłość to podobno znaczy także otwartość.
Dziękuje siostrą Uczennicą Krzyża, księdzu Piotrowi (jednemu i drugiemu), wszystkim którzy byli z nami... a nade wszystko ...Bogu.
Agata Sowisz
REKOLEKCJE W KOSZALINIE
12-21 lipca 2013
zdjęcia w galerii
świadectwa cz.II
Czym są dla mnie rekolekcje w Koszalinie? Spotkaniem mojej rodziny w jedności z Bogiem, który porządkuje nasze relacje. Żyjąc w pędzie, stresie i codziennym bałaganie łatwo stracić "z oczu" męża, dzieci, nie liczyć się z ich potrzebami, stawiać swoje potrzeby na pierwszym miejscu. Wiele małżeństw mi znanych mówi o braku uczuć, oschłości, poczuciu bezsensu i beznadziei. Życie codzienne podsuwa za to proste rozwiązania, które tak naprawdę jeszcze bardziej nas ranią i odsuwają od siebie. Jeżdzę na rekolekcje z moimi najbliższymi (mężem i dwoma córkami) - bo tam każde z nas przeżywa spotkanie z żywym Bogiem, wszyscy patrzymy w jednym kierunku, adorujemy naszego Stwórcę i słuchamy co chce nam powiedzieć. Ja uświadomiłam sobie na nowo jak bardzo potrzebuję mojego męża, jego czułości, spojrzenia i prosiłam o moc Ducha Świętego w dawaniu tego samego mojej rodzinie. Mocno przeżyłam modlitwę wstawienniczą i nabożeństwo wielbienia. Możliwość przebywania pod jednym dachem z Jezusem ukrytym w Hostii i codzienna możliwość adoracji - były dla mnie wielkim darem. Spotkałam wiele małżeństw, które podobnie jak ja szukają ratunku u Najwyższego i na Nim chcą budować swoje relacje. Nie ma nic bez trudu - poznanie zakamarków swojego serca, nazwanie pragnień i braków, przyniosło łzy, ale i cudowne oczyszczenie. Na rekolekcjach na nowo weszłam w głęboki dialog z mężem, mogłam zachwycić się naszym małżeństwem. W seminarium w Koszalinie byłam czwarty raz i za każdym razem Jezus ma "inny plan działania" wobec mnie - cel jednak pozostaje ten sam....Uczynić Go sensem swojego życia, wracać do Niego, do źródła i czerpać moc do dalszej walki w codzienności. Bardzo dziękuję Ojcu, Siostrze prowadzącym rekolekcje, Diakonom, Klerykom, Siostrom i wszystkim opiekunkom dzieci - bez Was nie byłoby możliwe tak głębokie spotkanie z Bogiem.
Julita Stępień
________________________________________
W rekolekcjach rodzinnych uczestniczyliśmy trzeci raz. W każdym roku Bóg czyni w moim sercu wiele, zawsze idealnie tak,jak tego potrzebuję... Dotyka takich miejsc, do których tylko On ma dostęp i tylko On może ich dotknąć, poruszyć i uzdrowić.
W tych rekolekcjach spotkałam Boga żywego, który JEST, który chce być CENTRUM mojego życia.
Czas spędzony na modlitwie przed NAJWYŻSZYM, a zarazem NAJBARDZIEJ POKORNYM po stokroć wraca, nadaje mojemu życiu właściwe tory. Bóg pokazał mi po raz kolejny gdzie jest moje ŹRÓDŁO, gdzie jest MIŁOŚĆ i kto daje SZCZĘŚCIE.
W drodze małżeńskiej mam iść ku ŚWIATŁU, za rękę z mężem... nieraz pod rękę... nieraz niosąc go... pozwolić też nieść siebie...
Kinga Paszkiewicz
________________________________________
Rekolekcje w Koszalinie to dla mnie doświadczenie dziecięctwa Bożego i ogromnej miłości Boga Ojca. Doświadczenie pokoju, wyjątkowości i odwagi jakie dają Jego ramiona. Dziękuję za adoracje, bo stąd te doświadczenie. Kiedy wiem, że mam tak wspaniałego Ojca, który prowadzi za rękę, jest autorytetem i chce dla mnie dobrze -inaczej patrzę na relacje w moim małżeństwie (pokora, posłuszeństwo, zaufanie).
Jeszcze inny aspekt Ojcostwa :) - przez cały czas pobytu czułam ogromną gościnność, wielką pomoc (w opiece nad dziećmi). Przyjechałam zmęczona codziennym dniem - i dostałam ogromne wytchnienie, odpoczynek fizyczny i duchowy. Bóg Ojciec o wszystko się zatroszczył :) I jeszcze tylu wspaniałych, życzliwych i radosnych ludzi wokół... jak dobrze było się znowu śmiać i żartować.
Pan Bóg dał skrawek NIEBA... Chwała Mu za to...
Ewelina
________________________________________
świadectwa
Rekolekcje w Koszalinie, to błogosławiony czas dla naszego małżeństwa. Chwile spędzone przed żywym Jezusem w trakcie adoracji, modlitwa wstawiennicza, modlitwa uwielbienia, szczera i głęboka spowiedź pozwoliły nam po raz kolejny odnowić i pogłębić swoje relacje z Bogiem, a tym samym szczerze i w miłosierdziu spojrzeć na siebie nawzajem.
Słowa o. Piotra, s. Sary i diakona Pawła tak proste a jednocześnie pełne głębokiej treści poruszały nasze serca, gdy zagłębialiśmy się w tematy poświęcone Modlitwie.
Był to również czas wypoczynku w gronie wspaniałych ludzi połączonych pragnieniem poszukiwania Boga. Nieoceniona jest również pomoc animatorów, kleryków i diakonów oraz sióstr w opiece nad dziećmi, dzięki której nasza uwaga mogła być skupiona na tym, co Najważniejsze.
Magda i Igor
________________________________________
Tegoroczne rekolekcje były dla mnie piękne i zarazem bardzo trudne. Nigdy jeszcze nie doświadczałem tylu rozproszeń na modlitwie (zwłaszcza Adoracji) zarówno pod względem ich ilości, jak i intensywności. Niemniej Pan działał i doświadczyłem głębokiego pokoju przebywania przed Jego obliczem. Jezus pokazał mi przestrzenie w moim życiu, które potrzebują uporządkowania, oddania Jemu. Przypomniał mi o Maryi, o Jej orędownictwie i nieustającym wsparciu poprzez obraz Matki przez kuchnię wprowadzającą do swego Syna.
Był to czas uwrażliwienia serca, dostrzeżenia rzeczy i ludzi w inny sposób - w Boży sposób. Docenienia darów jakimi nas/mnie obdarza Najwyższy. Był to czas szczególnego uwielbienia Imienia Pana i zanurzenia się w Jego miłości - leczącej, kojącej i uszczęśliwiającej.
Marcin
________________________________________
Uczestnictwo w rekolekcjach rodzinnych w Koszalinie jest dla nas WIELKĄ radością. Czekamy na nie dosłownie cały rok.
Dzięki ogromnemu zaangażowaniu całej rzeszy animatorów możemy w tym czasie wiele zaczerpnąć w kwestiach duchowych, jednocześnie bardzo wypocząć, nawiązać ubogacające nas relacje i jeszcze do tego .... wspaniale się bawić!
Obserwując zgraną współpracę sióstr, księży, diakonów, kleryków, animatorów, małżeństw i dzieci, doświadczając niebywałej jedności między nami i radości z wzajemnego obdarowywania się – miałam poczucie ..... przedsmaku nieba. Przypominała mi się raz po raz znana historia o niebie, w którym każdy ma długie łyżki, którymi nie byłby w stanie sam się nakarmić, ale karmi z radością nimi innych i sam doświadcza tej wymiany. W piekle każdy próbuje egoistycznie nażreć się sam. Bezskutecznie.
Uczestniczyłam w rekolekcjach po raz drugi i już zaczynam dostrzegać niebywały zamysł Boży we wzajemnym dopełnianiu się treści z poprzednich rekolekcji z tegorocznymi. W zeszłym roku miałam łaskę przylgnięcia do Boga Ojca, odbudowania więzi z Nim. Wydawało się, że nic piękniejszego już mnie nie spotka. ;-) Tymczasem w tym roku doświadczyłam daru odnowienia więzi z Maryją. Miałam wrażenie, że wielu z nas doświadczyło Jej bliskości, choć w moim odczuciu nie było o Niej dużo głoszone. Duch święty wieje najwyraźniej kędy chce. Te rekolekcje są głęboko wymodlone, a Osoby je prowadzące niemal usuwają się w cień, by nie przesłonić żadnego promienia Miłości, które On obficie wysyła do nas w tym CZASIE ŁASKI.
Jestem wdzięczna.
Bogu, który przychodzi, dotyka i leczy.
Maryi, która nas chroni , także od nas samych.
Organizatorom pełnym miłości i oddania .
Dyrekcji Seminarium w Koszalinie, która tak gościnnie i cierpliwie nas przyjmuje.
Animatorom, którzy troszczą się z miłością o moje dzieci.
Innym Rodzinom.
Mojemu Mężowi i Dzieciom
Monika
________________________________________
To były moje trzecie rekolekcje w Koszalinie i najbardziej spokojne ze wszystkich.To była taka codzienność z Jezusem- po prostu robienie z Nim tego co jest na dany dzień zaplanowane. Nazwałabym je takim sucharkiem codzienności. Tak jak codziennie realizujemy swoje zadania.
Ogromnie cieszę się z obecności wielu rodzin, które już znamy i obserwowanie jak Bóg również przez codzienność prowadzi ich dalej i głębiej.
Dziękuję za nowe dotąd nie znane rodzinki.
Zauważam ogromną wolność i prostotę jaką mają w sobie prowadzący i jak taki sposób patrzenia na wiarę nam przekazują. Jestem bardzo wdzięczna za słowa o skupieniu się na dniu dzisiejszym i nie zatrzymywaniu się na przeszłości i życiu w przyszłości.
Dziękuję wszystkim animatorom duchownym i świeckim za miłość i troskę w stosunku do naszych dzieci.
Do zobaczenia za rok
Monika Fabiś
_____________________________
Jestem bardzo wdzięczny Bogu za czas rekolekcji rodzinnych w Koszalinie. To mój jedyny urlop w czasie wakacji i ciesze się, że właśnie tak go spędziłem. Bardzo wypocząłem, bo animatorzy pół dnia zajmowali sie dziećmi. Bardzo tego wypoczynku potrzebowałem. Skromna jak na rekolekcje ilość konferencji pozwoliła nie tylko wypocząć, ale przede wszystkim pobyć na adoracji i spotkać się z innymi rodzicami. Ich świadectwo życia było dla mnie niezwykle cenne. I chyba najważniejsze było dla mnie to co działo się pomiędzy konferencjami, na mszy świętej, adoracji i w spotkaniu z drugim
człowiekiem. Bóg dotykał głębi mego serca.
Aleksander Fabiś
___________________________
Na rekolekcjach dla rodzin działy się dla mnie rzeczy wielkie, niesamowite, po ludzku niemożliwe, ale w zwyczajny, prosty sposób. Pan nie przychodził w spektakularnych wydarzeniach, w fajerwerkach, ale bardzo zwyczajnie, w ciszy serca, w konkretnych faktach, które zmieniały moje życie.
Przyjechałam na rekolekcje w takim momencie, kiedy dotknęłam już swoich granic, swojej bezradności i widziałam, że nie dam sobie dalej rady z moim życiem, że to, co sama budowałam, to ruina. Przyjechałam po ratunek, ale właściwie bez nadziei i bez wiary w to, że Pan może rozwiązać moje problemy, uleczyć moje zranienia, ułożyć moją relację z mężem. Doświadczyłam na rekolekcjach tego, że Jezus jest jedynym lekarzem, który może uleczyć moje serce i moje małżeństwo. Pan stopniowo przemieniał mnie i moją relację z mężem. Mogłam też stanąć w prawdzie i zobaczyć moją pychę i egoizm. Otworzyły mi się oczy na to, że żyłam do tej pory jak poganin pod pozorami życia katolickiego. W tej całej bezradności, w której przyjechałam na rekolekcje, czułam się jak bezbronne niemowlę ukryte w dłoni Pana, które uczy się oddychać. Wracałam do podstaw. Zobaczyłam, że jeśli nie buduję na Jezusie, jeśli nie ma w moim życiu modlitwy, dobrego fundamentu, moje życie będzie ruiną. W tych wszystkich wydarzeniach doświadczyłam też wstawiennictwa Maryi i odkryłam ją dla siebie.
Ważnym doświadczeniem był dla mnie też udział w rekolekcjach naszych dzieci. To było niesamowite, jak nasiąkają tą atmosferą, która panowała wokół nas. Widziałam, że być może nie wszystko rozumieją, ale Pan mówi też do nich. Bardzo mnie to poruszało i wzruszało.
Monika Kurzawska
________________________________________
Rekolekcje był to dla mnie czas odnowienia relacji przede wszystkim z Bogiem,a za tym też idzie z mężem, dziećmi,z drugim człowiekiem.
Był to czas zakochania się w Jezusie Eucharystycznym, zrozumienia czym jest naprawdę adoracja. Teraz pojmuje ją jako stawanie w obecności Boga, który żywy i prawdziwy leczy i ożywia serca.
Ukierunkowaniem na właściwe tory życia, powrotem do źródła. Wsłuchaniem się w Słowo Boga i spotkaniem z Jezusem najbliżej jak można czyli w codziennej Eucharystii, Komunii Świętej.
To czas spotkania z innymi małżeństwami, ze świadectwem ich życia codziennego, z ich trudami zmaganiami i walką. Czas dzielenia się, rozmowy, pocieszenia...
Miejscem spotkania ludzi oddanych Jezusowi życiem, pragnącym służyć nam poprzez opiekę nad naszymi dziećmi, głoszeniem słowa, dbaniem aby nam nic nie zabrakło.
REKOLEKCJE TO CZAS OTWARCIA SERCA NA DZIAŁANIE BOŻEJ ŁASKI, NA MIŁOŚĆ KTÓRA OŻYWIA, NAPEŁNIŁA RADOŚCIĄ, NADZIEJĄ, POKOJEM I DAJE SIŁY ABY WYRUSZYĆ W DALSZĄ DROGĘ.
Kasia Mantyk
________________________________________
-proste były te rekolekcje dla rodzin...ale przez to właśnie nieprzysłaniające Najważniejszego...ON JEST
- uzdrawiająca moc Najwyższego wyrwała mi serce tęskniącej córki i wlała w me naczynie gliniane na nowo Miłość i Nadzieję
m
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rekolekcje dla rodzin
(uwaga! zgłoszenia przyjmujemy od stycznia 2013)
- Miejsca i terminy:
I TURNUS - w Zaborówcu (brak miejsc)
- Dom rekolekcyjny (zgłoszenia kierujemy do s. Klary: Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć. , telefon 513 640 206)
12-21 lipca
II TURNUS - w Koszalinie (brak miejsc)
12-21 lipca ( Prowadzą Uczennice Krzyża i ojciec duchowny WSD w Koszalinie ks.Piotr Wieteska)
III TURNUS - w Koszalinie (brak miejsc, zapisy na listę rezerwową)
10-18 sierpnia ( Prowadzą Uczennice Krzyża oraz Rektor AWSD w Szczecinie ks.Piotr Gałas)
- Koszalin (zgłaszamy się do s.Sary: Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć. , telefon 506 545 006)
Uwaga! Przyjęcie zgłoszenia potwierdzamy mailowo lub telefonicznie!!!
Warsztaty dla rodziców: „Świętujmy i bawmy się razem”.
- Prowadzący: Rodzina Wytykowskich
- Miejsce: Dom w Czmońcu
- Termin: 26-28 kwietnia
- Informacje: s. Kazimiera
mail: Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.
tel. 508 171 208
Sesja dla matek z córkami
- Miejsce: Dom w Czmońcu
- Terminy:
7-9 czerwca
28-30 czerwca
- Informacje: s. Klara
mail: Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.
tel. 513 640 206
Sesje dla ojców z synami
- Miejsce: Klasztor benedyktynów w Biskupowie koło Nysy
- Terminy:
31 maja-2 czerwca
7-9 czerwca
- Miejsce: Dom w Czmońcu:
14-16 czerwca
- Informacje i zgłoszenia: Radosław Szeszko
e:mail: Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć. ;
tel. 792 136 319
Więcej informacji o organizowanych przez nas dniach skupienia i rekolekcjach:
www.centrumformacji.eu
www.domnaskale.org.pl
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rekolekcje dla rodzin 2012
- I turnus 7-15 lipca i III turnus 20-29 lipca 2012r w Koszalinie
Miejsce: seminarium duchowne
Prowadzący: Siostry Uczennice Krzyża, o. Piotr Wieteska, klerycy i animatorzy świeccy.
Świadectwa:
Jechałam na rekolekcje z myślą, że oto znaleźliśmy coś dobrego dla naszej rodziny.
Tymczasem po raz kolejny Pan Bóg przypomniał mi, że to przede wszystkim ja potrzebuję odnowienia osobistej relacji z Nim. Jak z ogromnego skarbca miłości każdy z nas został obdarowany tak, jak tego w tym czasie potrzebował. Dzięki temu wracaliśmy z poczuciem, że nasze małżeństwo jest "odświeżone", a dzięki temu - rodzina umocniona.
Chwile przebywania sam na sam (i razem z mężem) przed Jezusem ukrytym w Hostii - bezcenne :) Zwłaszcza, jeśli dzieci można zostawić pod czujnym okiem Sióstr i animatorów.
Bogu dziękuję za kolejne doświadczenie Kościoła, który żyje, tętni radością, który jest tak bogaty różnorodnością powołań, duchowości, a w którym wszyscy jesteśmy sobie wzajemnie bardzo potrzebni na drodze do domu Ojca.
Asia
Na rekolekcje dla rodzin jeżdżę odkąd pamiętam. Zawsze z utęsknieniem czekam na kolejny turnus. I w tym roku było podobnie, jednak tegoroczne rekolekcje różniły się od innych tym, że zostałam animatorem...
Z jednej strony bardzo mnie to cieszyło. Praca z dziećmi sprawia mi dużą przyjemność i satysfakcję. Opieka nad maluchami nie jest dla mnie problemem, gdyż wstępne „praktyki” mam już za sobą (szóstka młodszego rodzeństwa :-)).
Z drugiej jednak strony, czułam odpowiedzialność tej roli i obawiałam się, czy się w niej odnajdę. Pierwszy też raz miałam pojechać na rekolekcje DLA RODZIN, bez rodziny. W sytuacji, w której otacza cię masa nieznajomych ludzi, nagle każda, choć trochę znajoma twarz staje się powodem do radości. Przynajmniej tak było w moim przypadku. Ludzie, z którymi przeważnie nie rozmawiałam ani nie spędzałam z nimi zbyt wiele czasu (otoczona przez swoich bliskich nie potrzebowałam nikogo innego) nagle stali się bardzo potrzebni. Stali się prawdziwymi przyjaciółmi. Zamiast trzech sióstr, miałam dwadzieścia, zamiast trzech braci miałam osiemnastu itd...
Moim zadaniem było również przygotowanie dziewczynek w wieku 7-9 i 10-15 do krótkiego występu tanecznego. Osobiście tańczę już 6 lat, ale tu po raz pierwszy sprawdziłam się jako instruktorka. Wszystkie świetnie się razem bawiłyśmy. Po naszym pokazie spotkałam się z wieloma pozytywnymi komentarzami i opiniami. Było to dla mnie ogromnie ważne. Utwierdziłam się w tym, że to co kocham robić, robię dobrze, że ma to sens, i że warto to rozwijać.
Te rekolekcje przeżyłam także w swoim sercu. Od początku prosiłam w moich modlitwach, żeby nie było w nich nic udawanego. Nieraz jest tak, że wydaje mi się, że przeżyłam coś tak czy inaczej, a po jakimś czasie dochodzę do wniosku, że to sobie tylko wymyśliłam. Na szczęście pod koniec turnusu o. Piotr powiedział coś dla mnie bardzo ważnego, (mniej więcej tak): „Nie dajcie sobie wmówić, że to co się działo, nie było naprawdę, bo Zły Duch za wszelką cenę będzie usiłował wam to wpoić.”
Na adoracji również stało się coś niesamowitego. Pan Jezus bardzo wyraźnie wytknął mi jeden mój grzech, którego zapierałam się rękami i nogami. Chciał, żebym go za niego przeprosiła. Niedługo potem poszłam się wyspowiadać, a od konfesjonału odeszłam zalewając się łzami. Od razu poczułam dużą ulgę.
Po 10-dniowych rekolekcjach miałam 4 dni przerwy, następnie pojechałam na drugi turnus. Na tym drugim było mi o wiele trudniej. Po pierwsze: zmęczenie, po drugie: wszystko porównywałam do pierwszego turnusu, po trzecie: już dwa tygodnie byłam w Koszalinie sama, bez rodziny, która została w Wielkopolsce. Miała do mnie dołączyć na drugim turnusie, ale ich przyjazd opóźnił się przez chorobę mojego rodzeństwa. Gdy w końcu dotarli byłam bardzo szczęśliwa.
Na tych rekolekcjach, po raz pierwszy zobaczyłam jak trudne jest dla rodziców to, że dziecko dorasta, staje się samodzielne i coraz bardziej odpowiedzialne. Widziałam to na przykładzie moich własnych rodziców. Po ich minach i reakcjach jak zostawiałam ich i szłam do moich „animatorskich” obowiązków.
Stało się też coś niezwykłego. Jedna z moich próśb, które składam w modlitwach, została wysłuchana. Słowo w słowo jak prosiłam, tak się stało. Już nie raz się przekonałam, że modlitwy są wysłuchiwane, ale zauważyłam też, że w naszych intencjach powinniśmy się wyrażać dosłownie i bardzo konkretnie.
Na początku wydawało mi się, że na tych rekolekcjach nic specjalnego się nie stało. Tak naprawdę dopiero pisząc to świadectwo uświadomiłam sobie, jak wiele otrzymałam.
Zuza
- II turnus 13-22 lipca w Zaborówcu
Miejsce: dom rekolekcyjny k. Leszna
Prowadzący: Siostry Uczennice Krzyża, ks. Piotr Gałas, klerycy i animatorzy świeccy.
zdjęcia I
zdjęcia II